piątek, 20 czerwca 2014

Czerwiec + OWF

Nie pisałam bardzo długo, bo jestem okropnym leniem i nic nie zrobiłam od ostatniego posta. Obiecuję, że jutro w końcu zapiszę się na egzamin na prawo jazdy, bo jest mi już wstyd(zwlekam z tym już miesiąc). Mam wielką nadzieję, że uda mi się zdać go do połowy lipca. Na au pair jestem już całkowicie zdecydowana i nawet moja mama popiera mój wybór. Ostatnio zastanawiałam się jak to wszystko rozłożyć w czasie i planuję zmieścić się z przygotowaniem wszystkich dokumentów i filmiku właśnie do połowy lipca. Okazało się, że mój kochany chrześniaczek i jego brat przyjeżdżają do Polski na początku lipca, więc przy okazji postaram się wtedy zrobić z nimi zdjęcia i jakieś nagranie do aplikacji.
Szczerze mówiąc zawsze robię sobie miliony planów i mam dużo pomysłów czego ja nie zrobię, gdzie nie pójdę itp. Wcześniej pisałam, że chciałabym zostać wolontariuszką na Orange Warsaw Festival, ale jednak na ostatnią chwilę zdecydowałam się na uczestniczenie w tej imprezie jako zwyczajny festiwalowicz. Spędziłam tam dwa ostatnie dni. Żałuję, że przegapiłam Kings of Lion i Martina Garrixa, ale może jeszcze kiedyś będę miała okazję ich jeszcze usłyszeć. Na drugi dzień kupiłam sobie bilet dzięki Facebookowi kiedy koncerty już trwały. Powiem szczerze, że od kilku lat uwielbiam The Kooks i marzyłam o ich koncercie, ale jednak tak mi się nie spodobał. Zdecydowanie lepsze wrażenie zrobili na mnie Bombay Bicycle Club i Florence and the Machine. Ta ostatnia skradła moje serce. Nigdy nie widziałam tak uroczej i miłej gwiazdy tego formatu. Flo jest po prostu niesamowita, a jej energia przefantastyczna. Trzeci dzień spędziłam tam z koleżanką, która miała zaproszenia, więc wejście miałam za free. Koncerty były okay. Niechcący trafiłam w małe pogo na koncercie Bring me the Horizon. To zupełnie nie moje klimaty. Piosenka, w której słyszałam tylko powtarzające się słowo "f*ck" i tłum z wyciągniętymi rękami pokazującymi wszystkim znany znak wzbudził we mnie mieszane uczucia. Kiedy wokalista powiedział, tzn. krzyknął, żeby wszyscy zrobili ścianę śmierci zaczęłam stamtąd uciekać. Jednak muszę przyznać, że ich wokalista jest sympatyczny(uśmiechał się i itp.).Początek na głównej scenie był taki średni, bo występ The 1975 nie zrobił na mnie za dobrego wrażenia(wszyscy razem z wokalistą palili na scenie papierosy, co było dla mnie lekką przesadą). Outkast ze swoimi strojami byli już fajni i nieźle się na nich bawiłam. Piosenka Hey Ya porwała już dosłownie wszystkich. Potem przyszła kolej gwiazdy wieczoru czyli Davida Guettę. Koncert był świetny! Były efekty, wszystko latało mi w środku. Super!
Z takich ogólnych rzeczy. Na Stadionie Narodowym jest okropnie zimno. Nikt nie żałowałby gdyby wziął ze sobą jakąś kurtkę puchową. Innym minusem był sposób reklamowania się firmy kart kredytowych. Wyszło na to, że żeby kupić coś w miasteczku festiwalowym najpierw trzeba było kupić taką kartę. Jak dla mnie taka reklama to nie reklama. W paru miejscach można przeczytać, że nagłośnienie było nie za dobre. Jak dla mnie źle nie było, ale trudno było zrozumieć niektórych wykonawców, bo był straszny pogłos. Ostatnią rzeczą wartą skomentowania były bilety, a właściwie to gdzie możemy być podczas koncertów. Ludzie mający bilety na płytę mogli być prawie wszędzie, siadać na trybunach itp., ale ci z biletami na trybuny nie mogli wejść na płytę w żaden sposób, a wiadomo, że tam warto trochę pobyć. Całe szczęście, że na Guettę wszyscy mogli pójść na płytę i poczuć ten klimat. Dzięki miłym stewardom(jeden był wyjątkowo fajny... :)), którzy wpuścili nas tam jakieś pół godziny przed wszystkimi miałyśmy świetne miejsce pod sceną. Zawsze są jakieś minusy, ale jak dla mnie cały festiwal był naprawdę fajny i świetnie się tam bawiłam. Jeśli będę miała okazję znowu pójść na takie wydarzenie na pewno skorzystam, bo to świetny sposób na zaliczenie koncertów gwiazd naprawdę światowego formatu :)

piątek, 25 kwietnia 2014

To do list

Wszyscy obecni maturzyści i osoby, które mają już to za sobą doskonale wiedzą o co chodzi. Wszystkie super pomysły, które pojawiły się znikąd w ostatniej klasie liceum są najczęściej odkładane na "po maturze", bo to czas na skupienie się na nauce. Głównym planem są oczywiście najlepsze i najdłuższe wakacje w życiu czyli czas kiedy jesteśmy naprawdę wolni, bo nie jesteśmy związani z żadną szkołą czy pracą(chyba że sami tego chcemy). Ja nagromadziłam już mnóstwo rzeczy, które wcześniej odkładałam i dlatego chcę je teraz wszystkie zapisać i dążyć do nich :)

  • zacząć uprawiać jakiś sport albo przynajmniej żyć trochę aktywniej
  • zdać egzamin na prawo jazdy
  • czytać więcej książek
  • zacząć uczestniczyć w jakimś kursie (może coś z tańcem? jestem w tym beznadziejna)
  • zebrać wszystkie dokumenty potrzebne do wyjazdu jako au pair
  • przejść na dietę
  • pojechać na jakiś fajny wyjazd ze znajomymi
  • zostać wolontariuszką na Orange Warsaw Festival
  • zarobić jakieś pieniądze w fajnej pracy
  • cieszyć się każdą chwilą
  • oglądać seriale i filmy w internecie :) bez ograniczeń
  • ewentualnie złożyć papiery na studia
A Wy już macie jakieś super plany na lato? :)
-absolwentka liceum :D

sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołego jajka

Dzisiaj bardzo szybka wiadomość.
 Wszystkim chciałabym życzyć wspaniałych świąt spędzonych z bliskimi, smacznego jedzenia i "powodzi" w Lany Poniedziałek. Bawcie się dobrze :) 

***
Btw, gdyby ktoś lubił takie "szaleństwa" jak Tumblr zapraszam na mojego: Shinnnah. Ogólnie publikuję od niedawna, a stare posty zostały, więc końcówka jest słabiutka ;p Tak czy inaczej zapraszam :)

środa, 16 kwietnia 2014

Jak szybko wydać pieniądze...

Tytuł jest całkowicie nieadekwatny do zawartości tego posta. Ostatnio sporządziłam kosztorys całych przygotowań do wyjazdu. Za wszystko będę płacić z własnej kieszeni, więc wszystkie decyzje przemyślałam sto razy i to po prostu musi się udać!

  • kurs na prawo jazdy - 1290zł
  • egzaminy na prawo jazdy - 170zł
  • międzynarodowe prawo jazdy - 35zł
  • program - 1390zł
  • rozszerzone ubezpieczenie - 1280zł
  • zaświadczenie o niekaralności - 50zł
  • wiza - 160$ = 600zł
    =4815zł

Cała suma trochę mnie martwi, ale w sumie gdybym chciała polecieć na załóżmy miesiąc do Stanów na wakacje(o czym wcześniej myślałam) musiałabym zapłacić podobną kwotę. A w ten sposób mam prawko, które na pewno jeszcze mi się przyda i jeśli wszystko dobrze się ułoży wspaniały rok za oceanem. 




Piosenka dodane bez sensu, ale ostatnio lubię posłuchać czegoś innego i chętnie się przyznam do tego, że w najczęściej odtwarzanych mam tylko Martin Garrix, Martin Garrix... Wam nie wydaje się, że 17-latek z takim hitem to coś wspaniałego? Ja szczerze podziwiam wszystkich, którzy dążą do spełnienia marzeń i je osiągają w takim wieku. I jeszcze fajny komentarz z youtube: Fucking hipsters try and make you feel guilty for enjoying a song.

sobota, 12 kwietnia 2014

Wożę się powoli


Przez jakiś czas się nie odzywałam, ale zajęłam się szkołą(!!!) i jazdami. Naprawdę się wzięłam i ostatni miesiąc przed maturą zapowiada się na niesamowicie pracowity. Powtarzam sobie matmę, fizykę i muszę jeszcze wziąć się za języki. Może wcale nie będzie tak źle, bo ostatnio maturkę z rozszerzonej fizysi napisałam na 70% :) Tak czy siak trzymajcie za mnie mocno kciuki! Nastrój też uległ poprawie i już nie jest tak fatalnie. Może to przez wiosnę, którą zaczęłam czuć w powietrzu? Ach, i jeszcze oczywiście są jazdy. Jestem już prawie w połowie, więc nawet się spięłam chociaż wszyscy dookoła mówią, że takie cuda na miesiąc przed maturą to ostatnia głupota. Muszę powiedzieć, że się mylą, bo mi udaje się to wszystko pogodzić i nie odczuwam strasznego napięcia czasu. Na początku i teraz właściwie jeszcze też bałam się jeździć po ulicy, bo nie czuję się pewnie na ulicy, wszyscy inni kierowcy wydają się żyć w innym świecie i tylko mnie wyprzedzają. Instruktor powtarza żebym się rozluźniła i wcisnęła mocno gaz, ale właśnie wtedy informuje mnie o skręcie, zmianie biegu na niższy, sprzęgle i bla bla wszystko się rozsypuje. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
Au pair, au pair, au pair... Och, jak ja bym chciała posunąć się z tym do przodu. Boję się, że moich godzin będzie za mało i nic nie wyjdzie. Wiem, że trzeba mieć więcej pozytywnego myślenia, ale czasami boję się, że cały ten pomysł nie wypali, a ja zdążę już wstrzymać się z aplikacją na studia i koniec, mogiła...
***Czy może ktoś się orientuje czy można zacząć aplikować w APiA kiedy ma się dopiero zaplanowany egzamin na prawo jazdy???

poniedziałek, 24 marca 2014

Day by day

Życie maturzystki nauką wypełnione jest... W moim przypadku tak to za bardzo nie działa. Nie wiem jak to się dzieje, ale im bliżej do maja tym na więcej imprez jestem zapraszana, poznaje więcej nowych ludzi i mam więcej głupich myśli. Wszystkiego więcej tylko nie nauki. Musi się to zmienić. Wiem o tym, ale ciężko mi to wszystko przychodzi.
W weekend byłam na kursie na prawko i teoria już za mną. Ogólnie to było trochę śmiesznie, bo wcześniej mówiono, że zajęcia będą trwały od 9 do wieczora, a w rzeczywistości przed 14 byliśmy już wolni. Nie miałam po co denerwować się tym czy wysiedzę tyle czasu w jednym miejscu. Facet był w miarę sensowny, więc nie było okropnie. Jeżeli chodzi o treści to chociaż nigdy nie interesowałam się specjalnie zasadami jazdy wszystko jest na tyle sensowne, że nie miałam żadnych problemów. Mam nadzieję, że z praktyką nie będzie dużo gorzej, a potem egzaminy i prawo jazdy będzie moje. Z jakiś śmieszniejszych rzeczy bardzo podobało mi się badanie lekarskie, na którym nie musiałam się niczym wykazać. Pani doktor sprawdziła czy rozróżniam kolory wskazując na czerwoną pieczątkę, "szepnęła" z głośnością typową dla normalnej mowy człowieka i kazała mi jeszcze stanąć na jednej nodze. Były też pytania typu "Jest pani zdrowa?" "Nosi pani okulary?" "Dobrze pani widzi?".Jak widać takie badanie jest chyba zbędne, a już na pewno nie musiałoby być przeprowadzane przez lekarza. Myślę, że spokojnie bym sobie poradziła w takiej roli.
Ostatnio trochę się opuściłam w czytaniu wszystkiego co dotyczy programu au pair. Trochę przez imprezy, a trochę przez to, że i tak nie mogę w żaden sposób niczego przyśpieszyć. Bez prawka nie mogę nic zrobić. Jak ja chciałabym mieć już to wszystko za sobą... Pocieszam się faktem, że już moje życie naprawdę obróci się do góry nogami i będę mogłam odkrywać świat z innej strony.

niedziela, 16 marca 2014

Z uśmiechem do przodu

Jest późno i mój umysł nie jest teraz w najlepszym stanie, ale postanowiłam coś tam napisać. Chwilę temu wróciłam z imprezy typu girls night. Oczywiście było super, bo uwielbiam moje koleżanki. Każda ma jakieś plany na przyszłość i choć nie są do końca sprecyzowane to wydaję mi się, że wiedzą co chcą robić. Gap year jest różnie odbierany, bo niektórzy uważają go za super pomysł (rok odpoczynku, czas na zarobienie jakiejś kasy), a inni nie chcą wierzyć, że ktoś chce się na to zdecydować. Według mnie, jeżeli ma się na niego pomysł jest super rozwiązaniem. Wiadomo, że lepiej nie zmarnować tego czasu, ale z pewnością nie musi on być stratny.
Jeżeli chodzi o wprowadzanie planów w życie to zrobiłam mały kroczek do przodu. W weekend zaczynam i kończę teorię, a potem zaczynam jazdy. Podsumowując prawo jazdy coraz bliżej-> aplikacja au pair się zbliża :)
Chciałabym napisać coś ciekawego, ale chyba nie wyjdzie i jeszcze taka mini mini notka mi wyszła. Wstawiłabym jakieś fotki, ale chyba oglądanie fotek kilku dziewczyn w średnim stanie nie jest za ciekawe.
Dobra, biorę się za naukę :) Miłego tygodnia :)